Zawirowania czasowo, wyjazdowe, organizacyjne.
Walizki, zmiany rytmu dnia, spania, jedzenia....
W tym roku jak co roku po raz odwiedziłam Bibione (taka miejscowość turystyczna nad Adriatykiem - Północne Włochy). Co roku sobie powtarzam, żeby zmienić miejsce. Ale co roku powracam tam z radością. Fajne miejsce, czysta woda i raczej głębsza, super zorganizowana plaża.
Kiedyś były wakacje we dwoje, potem pierwszy brzuszek, potem już z córcią, teraz z synkiem. Cóż - jeżeli chodzi o wypoczynek typu: leżak, książka, mp3 i opalanie - to raczej jeszcze kilka lat mogę poczekać. Teraz mam wyprawę z dziećmi :) I jest to bardzo aktywny wypoczynek :) Ale zabawy z córcia w wodzie, widok małego umazanego piaskiem i jedzącego cytrynę (tak, tak - cytrynę) - tych wspomnień nikt nie odbierze.
A dzieci, które wyszaleją się na plaży i w wodzie i po obiadku padają, dały mi czas na xxx.
Torba podróżna niezdecydowanej, co wyszywać.
Zabrałam ze sobą 4 pudla mulin, co by mieć cala paletę :)
I ponawijać i uzupełnić braki: słowem porządki zrobić :) I nawet mi się to udało.
A w haftach właściwie sama nie wiem jak, ale skupiłam się na dwóch: na tęczowej róży i makowym domku.
I tęczowa róża urosła tak:
Przyjemnie się wyszywa, bo nie skomplikowany wzór. Teraz na zdjęciu widzę, że jednak sporo wydłubałam. Wydawało mi się mniej jakoś....
I postęp w makowym:
Na 4 pudła mulin oczywiście co??? Brakło jednego koloru!!!! Tego odcienia w dachu i do wykończenia słonecznika. Aż mi się śmiać chciało. Celem było dojście do słonecznika i go mam!!!
Oczywiście przed wyjazdem oddalam się małemu kaprysowi na zakupki. Brakowało mi kilka mulinek do Lust. Ale oczywiście w casa cenina w tym okresie jakieś "wyprzedaże". Starałam się być grzeczna. Starałam się nie patrzeć na schematy i gotowe zestawy. Chciałam minimum zaplanowane i się udało. Brakujące mulinki do Lust, kilka do innego projektu, 3 kawałki belfast ( w końcu zbieram się na odwagę) i tak przy okazji 2 różne zestawy koralików mill hill.
Zdjęcie z leżakami mnie trochę zdziwiło...a gzie morze? ;)
OdpowiedzUsuńHafciki rosną w siłę, a zakupy...ja też chcę :D
Morze daleko w glab :) Zbyt duuuza plaza :)
UsuńPiękne widoki. I zakupy niczego sobie. Czekam na kolejne odsłony odsłony Twoich prac.
OdpowiedzUsuńZabieram sie haftowanie :)
Usuńzdj super :)
OdpowiedzUsuńhafciki i zakupy ekstra :)
Dziekuje :)
UsuńA ja napisze ze strony dziecka. Moi rodzice brali nas z bratem (4 lata starszym) na wakacje zagraniczne odkad mialam 4 lata i jakos obywalismy sie bez takich zorganizowanych plaz czy wyjazdow. Zwykle namiot lub przyczepa kempingowa, kierunek Wlochy lub Grecja, pusta plaza lub zwykla z wlasnym parasolem a nie lezakami jak na Twoich zdjeciach i bylo super. Pamietam ze jak szlismy na plaze to mama nas smarowala kremem, kolka i chlapaczki zakladala i miala od nas spokoj:) A jak szlismy na dalsza plaze z kempingu to kazdy cos niosl, tata parasol, i lodowke, mama jakies maty i reczniki a Maciek i ja nasze dmuchance. A jak sie spalilismy to plywalismy w koszulkach. Wspaniale wakacje, wspomnienia do dzis:)
OdpowiedzUsuńW Bibione nigdy nie bylismy, bo takie bardzo turystyczne miejsca to od zawsze omijalismy szerokim lukiem, ale fajnie ze Wam sie tam podoba:)
Fajne zdjecia i relacja!
Pozdrawiam
Anka
Mnie tez jakos nie stac na zorganizowane wakacje i przyznam, ze wyprawa na kemping czy pod namiot w jakiekolwiek miejsce, bylaby sporym wydatkiem finansowym. Nie mowie juz o Polsce :) Mam nadzieje, ze dzieciaki beda fajnie pamietac wakacje u babci nad morzem, ktora akurat posiada mieszkanko w tym turystycznym miejscu :) I tak oto co roku w jedno i to samo miejsce :) Bibione jest cudnym miejscem na odpoczynek, urokliwa i mniejsza plaza tez jest :) Wiele dalabymna wakacje nad Baltykiem, ale mnie nie stac :P Pozdrawiam.
UsuńPs. I w koncu wsrod turystow dalo sie slyszec polska mowe :)
Mnie polskie morze ostrasza - zimnem i tlumami turystow. Nam jakos polskiej mowy nigdy nie brakowalo, zreszta niestety ale zwykle rodacy za granica nie sa najmilsi:( Tak samo mialam jak mieszkalam przez ostatnie lata w Stanach. Najwiecej przykrosci doznalam ze strony rodakow, a obce nacje byly milsze:) Najmilej zaskoczyl mnie kolega z wydzialu, Chinczyk, ktory bardzo mi pomogl w dzien mojej wyprowadzki ze Stanow.
UsuńA takie rodzinne wakacje jak Ty opisujesz, pamieta sie. Ja wszystkie wyjazdy pamietam i jestem wdzieczna za nie rodzicom, choc i nam sie nigdy nie przelewalo, wiec tylko raz na rok gdzies jechalismy, wszystkie inne zimowe ferie czy dlugie weekendy spedzalismy w domu.
Pozdrawiam
Anka
Świetne zakupki. Nad morze teraz nie jeżdżę bo mam je przez cały rok.
OdpowiedzUsuńZazdroszcze tego morza !!!!
UsuńMorza potrzebuję! Zdjęcia cudne :-)
OdpowiedzUsuńKażdy postęp w robótkach cieszy, tak jak i każde zakupy :-)
Dziekuje :)
UsuńSerdecznie dziękuję za odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńMoje wakacje niestety w domu - duża ilość zwierząt nie pozwala na podróżowanie.
Cudne zdjęcia:) Trafiłam tu przypadkiem i jeśli pozwolisz zostanę na dłużej:)
OdpowiedzUsuń