Udalo mi sie wygrac na blogu zdecydowanie ksiazkowym jakim jest zacisze wysnione
I dzis odebralam przesylke.
Przesylke niesamowita.
Pani na poczcie zachwycila sie znaczkami i ich iloscia :)
Udalo mi sie rozciac papier i nie uszkodzic sobie palca :)
Ksiazki byly zapakowane w palstikowa "koszulke".
A w srodku cudownosci.
Rosliny egzotyczne, ksiazka zapakowana w sliczny zielony (wiosenny) papier bibulkowy i kolorowy olowek. Zdecydowanie postaram sie ukryc go jak najdluzej przed corcia. I przyda sie do zaznaczania schematow w hafcie.
Oczywiscie wstazeczki trzymam :)
Na pewno sie przydadza.
I tylko chwilka spokoju, gdy bede mogla poczytac "Noc wyroczni" (Paul Auster).
Przyznaje, ze nie znam tego autora, ale z wielka checia zanurze sie w lekturze.
I taka atmosfera towarzyszy marcowemu tusalowemu sloiczkowi.
Zamieszkalo w nim kilka niteczek, bo ostatnio moje drogi z haftami lekko sie rozszyly.
Ale z pewnoscia byly w nim niteczki z lutowego yoyfula.
I mam juz kaczuszke :)
Piękna wygrana :)
OdpowiedzUsuńA kaczuszki rosną :)
Świetne prezenty. Gratulacje.
OdpowiedzUsuńHaftu przybywa, zapowiada się fajnie.
Pozdrawiam serdecznie :-)