9 marca 2015

Niby nic a jednak wydlubane :)

Pod koniec lutego, gdy chwilowo na bok odłożyłam Lust wyciągnęłam z zasobów komody "prace domowe" czyli salowe zabawy.  
Natchnienie miałam, wena 100 %, nawet wiatr w igle wiał...
Ale niestety życie czasem zaskakuje i zdarza się takie cos, co burzy ustalony porządek.
Mimo chęci do wyszywania pewne rzeczy źle się układały, że wszystko straciło swój smak.

Przygotowałam hafty, każdy zapakowany w osobną koszulkę z materiałem i wydrukowanym schematem.
Na pierwszy ogień poszedł chociaż jeden kurczak z wielkanocnej zabawy Iwusi. Wiem, że inne uczestniczki już ich wyhaftowały po trzy, cztery, do tego zrobiły śliczne karteczki. Ja niestety nie dam rady. Symbolicznie udało mi się ukończyć jednego :)
Sal z Lizzie Kate - chwyciłam się za to maleństwo lutowe, które jest największe z ilością xxx...  I najbardziej mi się podoba.  Lutowe serduszka i  walentynki.
Również luty, to urodziny mojej mamy, które w tym roku były wyjątkowo smutne, i jakieś ponure.
 Chwyciłam w raczki również obrazki z salu warzywno owocowego :) Ponieważ lubię rzucić się na głęboką wodę chwyciłam za pomarańcze. Największe i najbardziej pogmatwane. Zostały mi tylko warzywka: cukinia i por do wyhafcenia. Ale nie byłabym sobą, gdybym się nie pomyliła zaraz na wstępie :) Pomyliłam karty z kolorami, do owoców chwyciłam z tymi od warzyw. Symbole nawet podobne. I jakież zdziwienie, że wyszywałam brązowe pomarańcze.... Cos mi nie pasowało i .... uratowałam sytuacje :)
Wiem, że z opóźnieniem, ale to moje pomarańczki. Napisów na razie nie pisałam, bo się zastanawiam czy je w ogóle umieszczę ? I brakuje kilka nitek w obrysie, ale już nie miałam siły psychicznej wyciągnąć bobinki, uciąć kawałka nitki, wyciągnąć pasemko i obrysować. Cały czas jak na nie patrzę, to widzę je w kuchni, a wszystko za sprawa pomarańczowej lodówki.








Nie wiem czy w tym ogromie zabaw salowych miałam okazje zaprezentować kwiatka lutowego?
Jak na moje oko to jest to prymulka. I ona jakoś najszybciej mi poszła :)
Gotowa do wyszycia marcowego :)





I najprzyjemniejszy do wyszywania, nie tak malutki pozostawiam do pokazania na koniec.
Wiosna z salu 4 pory roku. Nie powiem, bo odczytanie schematu troszkę mi zajęło.
Cała gama krzyżyków, polówek z podwójnych lub potrójnych nici.....
Ale praca nad tym obrazkiem szybko mi poszła.
Teraz właśnie jestem w trakcie konturowania :)
Tu jak na razie wiosenna "plama".
             

8 komentarzy:

  1. Podziwiam za organizację...nie potrafię robić kilku haftów na raz. Śliczne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem spory "urobek" :))). śliczne hafciki!

    OdpowiedzUsuń
  3. No to poeknie wszystko nadgonilas. PodziwiAm ze mozesz brac udzial w tylu zabawach. Ja w zyciu bym sie nie wyrobila! Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zawsze robię jeden haft, no góra dwa (mam też niestety jednego UFOka), podziwiam Cię, że dajesz radę i tu dziubnąć i tam dziubnąć :):)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę ,że kolejna SALomaniaczka;P Dobrze Ci idzie jak na taka ilość.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rewelacyjne postępy! Nie zawsze życie układa się jak trzeba, ale do przodu trzeba, do przodu :-)

    OdpowiedzUsuń