21 września 2015

Postępy w tęczowej

Ostatnio miałam w życiu niezbyt szczęśliwy okres....
Smutek i zmęczenie dały mi popalić tak, że nawet krzyżykowanie nie było uspokajające.
Jedyny haft, który jakoś mogłam chwycić w rączkę, to właśnie tęczowa róża, z uwagi na to, że jest nieskomplikowany.

I tak z samej siebie zajęłam się prawą strona: czerwieniami, pomarańczowym kolorem.

Niestety mój aparat padł, zdechł i jakoś na razie nie wiem, czy jestem gotowa zanieść, go do naprawy...
Bo jak usłyszę cenę, która przewyższa jego wartość, to może jednak warto kupić nowy.
Na razie finansowo kiepsko, więc....

Nastał okres zdjęć robionych telefonem. Jakość pozostawia bardzo dużo do życzenia. 





6 komentarzy:

  1. Sporo przybyło:)
    Siły o powrotu do formy życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać, że dużo czasu przy niej spędziłaś :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. idzie do przodu ładnie ja muszę swoją też podgonić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś zniesiemy takie fotki. Byle lepiej było. I żeby hafty się tworzyły - to będzie co oglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładne postępy :) Ja zawsze aparat na raty kupuję - niewyobrażam sobie funkcjonowania bez niego, a naprawa faktycznie się nie opłaca.

    OdpowiedzUsuń