Chciałam więcej, ale czas nie sprzyjał. Zapał do haftowania nie mija. Za dużo w necie inspiracji, wzorów. W głowie kolejne plany...
A jak na razie ukończyłam kotka styczniowego. Kotek z błędem, ślepy, bo szukam oczek, i z napisami koślawymi.
Kilka xxx udało się postawić również w jaju wielkanocnym, gdyby tak chwilkę więcej czasu, już bym skończyła, bo super szybko się wyszywa.
I w końcu kurier sprawił mi niespodziankę z zamówionymi wcześniej mulinami.
Weekend poświeciłam na ich segregowanie, nawijanie, opisywanie i delektowanie się :)
I tak na uporządkowanie myśli i tamborków na dziś wyszywam
- zima
- letnia pani czy tez wiatr we włosach
- tajemnicze róże
- kawusia
- SAL jajo wielkanocne
- SAL z kotkami
- Tajemniczy SAL
Sama nie wiem, co jest wiekszą przyjemnością dla hafciarki - samo haftowanie czy to "delektowanie się" mulinkami i innymi hafciarskimi skarbami :))))
OdpowiedzUsuńPięknie napisane - delektowanie się :) - chyba każda hafciarka uwielbia te momenty :) Widzę że nie tylko ja mam wielką rotację na tamborku :)
OdpowiedzUsuńPs. Dziekuję za wizytę u mnie :)
Też sobie zamówiłam mulinki i czekam na przesyłeczkę :)
OdpowiedzUsuńKociak jest śliczny :) widzę że pracowity weekend miałaś skoro nawijałaś mulinki :) a teraz się delektujesz:) pozdrawiam :) zapraszam do mnie http://iskierka2014.blox.pl/html
OdpowiedzUsuńHafty wyglądają fajnie... Kocio super :)
OdpowiedzUsuńTakie mulinkowe zakupy są bardzo przyjemne...
Dziękuję za wizytę i zapraszam częściej...
Pozdrawiam :-)